24ZNAK.jpg

 
za45.jpg

Polsko, Ojczyzno moja!

 

         Obchodzone ostatnio rocznice: w 2016 roku – 1050-lecie chrztu Polski, w 2017 roku – 300-lecie koronacji wizerunku Matki Boskiej Częstochowskiej, a także przypadająca w 2018 roku – 100-etna rocznica odzyskania przez Polskę niepodległości stanowią okazję, aby przypomnieć jej historię i katolicką duszę, której najwspanialszymi wyrazicielami byli polscy święci, aż po Jana Pawła II, widzialną głowę Kościoła katolickiego i wyjątkowego ambasadora Polski w świecie.

 

      Jego ostatnia książka Pamięć i tożsamość to dla nas, Polaków, jeden wielki testament duchowy, w którym na nowo odczytujemy swoje powinności wobec Boga, Kościoła, Ojczyzny i Europy.Ojciec Święty sławił w niej największe i najbardziej chlubne przejawy polskiej kultury. Kultury, która sprawiała, że dzięki niej Polacy doświadczali podczas długiej niewoli chwil duchowej wolności, żyli prawdą, dobrem i pięknem. Ona też stanowiła fundament ich ogromnego i żarliwego patriotyzmu, ucząc jednocześnie szacunku dla innych narodów. Dlatego też w przypadku wielu Polaków objawiała się gotowość oddania życia „za wolność naszą i waszą”.

      Ambasadorem polskości jest dziś nasza historia – 1050-lecie obecności żywego chrześcijaństwa w naszej Ojczyźnie. Nie można bowiem zrozumieć dziejów Polski bez chrześcijaństwa i bez tego, co poprzez Kościół katolicki – wniosło ono do życia naszego narodu, mówił Arcybiskup Metropolita Krakowski Marek Jędraszewski. Ważne jest, byśmy zrozumieli, jakim kapitałem dysponujemy – my, pokolenie dziś żyjące i dziedziczące wielką kulturę wielkiego narodu. Byśmy pamiętali o naszej historycznej roli „przedmurza chrześcijaństwa”.

       W 1241 roku Henryk Pobożny poległ pod Legnicą, walcząc z Tatarami.  W 1863 roku wiedeńska odsiecz Jana III Sobieskiego uratowała Europę od niewoli muzułmańskiej. „Venimus, vidimus, Deus vincit!” – pisał polski władca do Ojca świętego, zdając relacje
z czynów swego wojska. Tym polskim zmaganiom o chrześcijański wymiar Europy zawsze towarzyszyła wiara w wypełnianie Bożej misji.

       W ciągu swych dziejów Polacy wpatrywali się w krzyż Chrystusa.  Z krzyżem Chrystusa łączono osobę Maryi, bez której nie można sobie wyobrazić historii Polski. Od zarania polskich dziejów maryjność jest wpisana głęboko w ducha polskiego narodu. Jej symbolem były śluby króla Jana Kazimierza 1 kwietnia 1656 roku we Lwowie
i ogłoszenie Maryi Królową Polski.

       Krzyż Chrystusa wyznaczał Polakom wartości duchowe, które realizowali w życiu osobistym, narodowym i państwowym. Cierpienia narodu łączyli z cierpieniami Chrystusa, zwłaszcza po trzecim rozbiorze Polski, kiedy to w 1795 roku państwo polskie przestało istnieć.     

       Chciano nas wymazać z powierzchni ziemi. Dlaczego? – ponieważ naszą cechą narodową było i jest umiłowanie wolności, jako stanu godności człowieka, szanowanego przez własne państwo i jego porządek prawny. Cieszyliśmy się przez wieki I Rzeczypospolitej, że nasi władcy zdolni byli ograniczać własne prawa, by się nimi dzielić ze szlachtą, współodpowiedzialną za los ojczyzny i gotową do przelewania za nią krwi własnej i swych dzieci. Poseł króla Jana Kazimierza mówił najeźdźcy szwedzkiemu: „Nie sądź, że panowanie twoje będzie trwałe i że złączysz Polaków ze Szwedami choćby ci szczęście służyło. Przedzieliła nas natura morzem, dzielą nas ustawy, religie, obyczaje, mowa, odzież. Nic nie mamy wspólnego, prócz twardej niespożytej duszy, nieznoszącej obcego jarzma, której nic do uległości nie nagnie. Nie sądź, że łagodnością będziesz mógł rządzić w podbitej Polsce, potrzeba będzie siekiery i kata”.  Rozumieli to kolejni tyrani, nieznoszący narodu ludzi wolnych, widzący w nim jedynie „narodek”.     

        Wybitny pisarz katolicki Gilbert K. Chesterton , będąc w Polsce w 1927 r., napisał: „Gdyby Polska nie narodziła się ponownie, po 123 latach niewoli, umarłyby wszystkie chrześcijańskie narody”. Wówczas tylko nieliczni rozumieli co oznaczał ten brak także dla Europy. Że kwestia polska nie była kwestią wolności jednego z małych narodów, ale wielką kwestią polityki międzynarodowej, od której rozwiązania zależała w znacznej mierze przyszłość całej Europy.

        Gdy w 1939 roku, po zaledwie dwudziestu latach od odzyskania niepodległości w 1918 roku, wskutek napadu hitlerowskich Niemiec i Rosji Sowieckiej, Polska ponownie znalazła się w sytuacji braku wolności i była poddawana „pedagogii zniewolenia” jej ducha, Bóg przekazał przez św. Faustynę Kowalską orędzie miłosierdzia, które dawało ufność w ciemnych nocach narodowej egzystencji.

       Papież Pius XII mówiąc  po II wojnie światowej o Polsce, jako o „przedmurzu chrześcijaństwa”, przypomniał o roli katolickiej Polski w walce z totalitaryzmami XX wieku, z których nazizm został pokonany, ale drugi – komunizm – bez Polski wolnej, będzie nadal święcił triumfy. W XX wieku zostaliśmy jako Polacy w sposób szczególny dotknięci tym zadaniem ponad siły, by być „przedmurzem” cywilizacji ludzi wolnych. W latach 1939 – 1956 zginęło z rąk Niemców, ich sojuszników oraz bolszewików kilka milionów Polaków. Ginęła Polska inteligencja, w tym kapłani, dzięki którym polskość miała swój indywidualny wymiar.

       Dziś też jesteśmy Polakami – narodem wolnych ludzi. Jako naród nadal słuchający Boga staramy się, mimo licznych przeciwności, być przedmurzem cywilizacji życia, chronionego od poczęcia do naturalnej śmierci człowieka, być przedmurzem chrześcijańskiego wymiaru życia, w którym rządzą miłość i odpowiedzialność, a nie samowola i pławienie się
w bezrefleksyjności. Wielki wieszcz narodu, Adam Mickiewicz, pisał: „Służcie Bogu, Polacy, a Bóg zbawi Polskę”.

      W 1966 roku modlił się w Warszawie Prymas Tysiąclecia kardynał Stefan Wyszyński
o nowych ludzi plemię, które by potrafiło wyzwolić Polskę z jarzma ateistycznej niewoli. Widząc zmagania narodu katolickiego, wiernego Maryi, z siłami komunistycznego porządku publicznego trzymającymi w rękach pałki, pisał w swoich Zapiskach: „Warszawa katolicka zdała egzamin, nie dała się sprowokować, zachowała się godnie! »Per Mariam – soli Deo!« Trzeba okupić upokorzeniem większą chwalę Bożą! Entuzjazm rzesz ludu trzeba łatwo skierować ku Bogu! To On zwycięża.

      O tym zwycięstwie, umierając, mówił kardynał August Hlond w 1948 roku: »Nil desperandum sed victoria, si erit victoria Beatae Mariae Virginis!«”.

      Dzisiaj te słowa, jak pisał prof. Jan Żaryn, należy głośno wykrzyczeć: „jeżeli Europa pozostanie chrześcijańska, to tylko dzięki Maryi, wspomagającej silnych wiarą i nadzieją, wspomagającej od setek lat wolnych Polaków. I tylko tacy – silni, wolni, zahartowani
w bojach ze złem i nieulegający „bożkom” – jesteśmy Europie niezbędni”.

 

Jadwiga Kos